7 zasad, o których musisz pamiętać regulując zawieszenie w rowerze
1. Zapomnij o tabelkach i złotych radach
Po pierwsze: nie szukaj optymalnych ustawień w tabelce na amortyzatorze czy w instrukcji obsługi. Trafność zawartych w nich wskazówek jest w najlepszym razie dyskusyjna.
Po drugie, pod żadnym pozorem nie pytaj o ustawienia w Internecie. Są to wartości tak indywidualne, że nawet sklepy rowerowe mają problem z ustawieniem rowerów swoich klientów, nie wspominając o anonimowych eksprtach z grupy facebookowej… W rowerach nie ma też czegoś takiego, jak “ustawienie uniwersalne”, które z grubsza pasuje większości osób.
Czym więc powinieneś się kierować? Wyłącznie własnymi pomiarami (np. ugięcia wstępnego) i subiektywnymi odczuciami (np. dotyczącymi pracy tłumienia czy pozycji klamek hamulcowych). Nikt nie ustawi roweru DLA CIEBIE tak dobrze, jak Ty sam.
2. Ustawiaj zawieszenie w terenie
Poza ustawieniem roweru “dla Ciebie”, równie istotne jest uwzględnienie terenu, w jakim jeździsz. Trudno to zrobić, kręcąc pokrętłami na ulicy pod domem - ten sposób może się sprawdzić przy bardzo podstawowych, wstępnych regulacjach, ale prędzej czy później będziesz potrzebował Trasy Testowej. Powinna ona być:
● zjazdowa - żeby za każdym razem pokonywać ją z podobną prędkością i bez wpływu pedałowania na zawieszenie;
● krótka - żebyś był w stanie powtórzyć ją wielokrotnie bez istotnego zmęczenia;
● powtarzalna - żebyś mógł skupić się na zachowaniu roweru, a nie walce o przetrwanie;
● urozmaicona - żeby sprawdzić różne aspekty pracy zawieszenia (małe, średnie, duże nierówności, skoki, kompresje, zakręty...).
3. Zmieniaj jedną rzecz na raz
Przy jakichkolwiek eksperymentach zawsze zmieniaj tylko jedną rzecz na raz. Poszczególne regulacje wzajemnie na siebie wpływają, więc zmiana kilku parametrów jednocześnie (np. ciśnienia i objętości komory powietrznej) może dać nieprzewidywalny i niezrozumiały efekt, który zamiast przyspieszyć - wydłuży proces regulacji. Metodyczne izolowanie wpływu każdej zmiany na wrażenia z jazdy jest najszybszą drogą do celu.
4. Nie skupiaj się na idealnym ustawieniu - najpierw zrozum działanie
Kręcenie pokrętłami z początku może być przytłaczające - optymalne będą 2 kliknięcia tłumienia powrotu czy 5? A może 12? Najlepszym sposobem, żeby się o tym przekonać, jest… sprawdzenie ich wszystkich. No dobra, to byłoby męczące - tak naprawdę wystarczy zacząć od dwóch ustawień skrajnych.
Prawdopodobnie żadne z nich nie będzie tym właściwym, ale za to różnica między nimi będzie ewidentnie odczuwalna. W ten sposób przekonasz się podczas jazdy (!), jaki jest efekt każdej regulacji. Dzięki temu późniejsze wyczucie subtelnych różnic między pojedynczymi kliknięciami będzie znacznie łatwiejsze.
5. Stosuj metodę połówkową
To ta nieco bardziej skomplikowana zasada wspomniana we wstępie. Po sprawdzeniu ustawień skrajnych (np. 0 i 12 kliknięć tłumienia powrotu), kolejnym krokiem jest sprawdzenie ustawienia pośredniego (6 kliknięć) i ponowna ocena wrażeń z jazdy (możesz użyć skali szkolnej).
Przykład: na 0 kliknięć rower jedzie kiepsko (3 na szynach), na 6 nieźle (ocena 4), a na 12 całkiem fatalnie (wracaj do ławki i przyjdź z rodzicami).
Następnym krokiem jest ponowne podzielenie lepszej połówki (na powyższym przykładzie widać, że właściwe ustawienie prawdopodobnie kryje się między 0 a 6). Więc przy kolejnym przejeździe trasy testowej sprawdzasz 3 kliknięcia i znów oceniasz efekt.
W ten sposób w kilku przejazdach nie tylko znajdziesz optymalne ustawienie, ale też doskonale zrozumiesz zakres i wpływ na jazdę każdej regulacji.
6. Zawsze zapisuj swoje ustawienia
...a najlepiej też spostrzeżenia z testów, takich jak opisany powyżej. Ale nawet prosta notatka w telefonie z zapisanym ciśnieniem i kliknięciami tłumienia zaoszczędzi Ci sporo czasu np. po serwisie amortyzatora, po podróży samolotem czy po pożyczeniu roweru znajomemu (porada specjalisty: nigdy tego nie rób).
Twoje ustawienia bazowe są też dobrym punktem odniesienia, kiedy wydaje Ci się, że “rower jedzie jakoś dziwnie” - możesz wtedy zweryfikować, czy nie wynika to np. z nieszczelnej komory powietrznej czy przypadkowego przestawienia pokrętła. Są też niezawodnym “planem B”, kiedy eksperymenty pójdą za daleko.